Szkolenie z pierwszej pomocy. Jaki obraz masz przed oczami, gdy to słyszysz? Myślę, że nie tylko ja widzę ratownika medycznego, postawnego mężczyznę w pomarańczowych spodniach, który pochyla się nad manekinem i tłumaczy, jak wykonać resuscytację krążeniowo-oddechową. Czy to nam wystarczy, aby pomóc w trudnej sytuacji?
W naszej metodyce projektowania szkoleń e-learningowych, w której celem jest skuteczność, zaczynamy od problemu. Nie chcieliśmy tworzyć kolejnego szkolenia z pokazem pierwszej pomocy. Dlaczego? Stwierdziliśmy, że każdy może znaleźć w internecie dobrej jakości materiały na ten temat. Uznaliśmy także, że obserwacja nie wystarczy, by pokonać strach. Wszystko wydaje się jasne, gdy patrzę na doświadczonego medyka, który uciska klatkę piersiową sztucznej postaci. Widzę nie tylko jego wprawne ruchy, lecz także doświadczenie. Pewny ton głosu, odpowiedni strój, torba z akcesoriami. Taka otoczka wzmacnia nasze poczucie bezpieczeństwa, ale też buduje barierę. Myślę wówczas - on (lub ona) potrafi udzielić pomocy. A ja? Osoba, która najczęściej pracuje za biurkiem, bez widoku krwi, piany z ust czy otwartych złamań? Czy zareaguję, gdy zobaczę nieprzytomnego na firmowym korytarzu czy osobę, która krwawi w kuchni? W takich przypadkach skuteczność to nie wyniki z excellowskiej tabelki, ale życie lub zdrowie drugiego człowieka. Uznaliśmy, że sama obserwacja nie wystarczy.
Gdy obmyślaliśmy z Przemkiem Kędzią koncepcję szkolenia e-learningowego z pierwszej pomocy, przeanalizowaliśmy, jak wiele różnych obaw mogą mieć świadkowie zdarzenia, zanim zareagują. Boimy się na przykład, że zrobimy krzywdę osobie poszkodowanej, narazimy się na przesłuchanie przez policję czy zakazimy się jakąś poważną chorobą, np. AIDS, WZW czy COVID-19. Może obrzydza Cię myśl o sztucznym oddychaniu metodą usta-usta, nawet z użyciem maseczki do wentylacji. Strach często wynika z niewiedzy. Chcemy to zmienić. Być może zaskoczy Cię fakt, że najnowsze wytyczne dotyczące resuscytacji zalecają, by wykonywać tylko uciski klatki piersiowej, bez wentylacji. Tylko tyle wystarczy, aby uratować życie drugiego człowieka.
Wielu z nas obawia się także, że popełni błąd. W sytuacji stresującej polegamy na nawykach. Gdy zobaczymy, że nasz kolega pada nieprzytomny i dostaje drgawek, być może w naszej głowie pojawi się miks zasłyszanych mitów, np. by blokować mu kończyny, podłożyć coś pod głowę czy włożyć coś do ust. To błąd. Podobnym mitem jest wymaganie, aby ktoś, kto się dławi, napił się czegoś lub podnosił ręce do góry. Podawanie płynów i podnoszenie rąk rozluźnia mięśnie w okolicach tchawicy, a to zwiększa zagrożenie, że ciało obce przedostanie się w głąb układu oddechowego.
Za szkoleniami e-learningowymi z naszej biblioteki stoją konkretne osoby – z doświadczeniem w swoich dziedzinach. W przypadku udzielania pierwszej pomocy nie mogło być inaczej. Zależało nam na tym, by eksperci nie tylko przekazali nam dawkę rzetelnej wiedzy, lecz także, by zrobili to z pasją.
Muszę się przyznać - nasze pierwsze podejście do produkcji szkolenia z pierwszej pomocy było nieudane. Dość szybko udało nam się znaleźć ratowników, którzy prowadzą szkolenia. Popełniliśmy jednak poważny błąd. Postąpiliśmy tak jak w większości naszych projektów. Otóż wymagaliśmy od nich, by napisali materiał do szkolenia. W praktyce to 30-40 stron w Wordzie, oczywiście z naszą opieką metodyczną i redakcyjną. Dla trenerów, dla których przygotowywanie prezentacji i praca z komputerem jest codziennością, nie stanowi to kłopotu. Środowisko pracy ratowników medycznych to jednak inny świat. Krew, pot i łzy – dosłownie. W pierwszym podejściu udało się wypracować strukturę i pomysł, ale projekt zawisł, gdy przyszło do przygotowania materiału tekstowego.
Pewnego dnia mój kolega z LLidero – Michał Kruszyński – powiedział mi, że obserwuje na Linkedin ratownika medycznego, który często i ciekawie pisze o pierwszej pomocy. Karol Bączkowski, bo o nim mowa, czuje się na Linkedin tak pewnie jak w karetce. Otrzymał za to wyróżnienia, m.in. Top Influencer Linkedin 2020, Głos Linkedin 2020. Nieobce są mu też wywiady, m.in. dla Newsweeka. Nawiązaliśmy kontakt z nim oraz jego współpracownikiem – również ratownikiem medycznym – Piotrem Zabielskim.
Tym razem, nauczeni na błędach, inaczej podeszliśmy projektu. Postanowiliśmy, że zaczniemy od nagrania filmów z działaniami. Dopiero w drugim kroku opisywaliśmy je i redagowaliśmy.
Karol wyznał nam potem, po intensywnym dniu nagraniowym, że w tym czasie wiele różnych firm proponowało mu współpracę. Zdecydował się zrobić to szkolenie z nami, bo jako jedyni przyszliśmy z propozycją, jak to zrobić.
Na czym polega nasza koncepcja, którą zachwyciliśmy Karola? Na tym, aby – i tu już trzymamy się naszego klasycznego podejścia do projektowania szkoleń e-learningowych – rozwiązać problem, który opisałem na początku.
Czas i miejsce akcji
Filmy nagrywaliśmy w naszym biurze – pośród biurek, monitorów. Chcieliśmy wyjść poza schemat szkoleń z pierwszej pomocy, w których obserwujemy jej udzielanie w jakimś sztucznym środowisku. Przecież zawał serca, atak paniki, padaczki czy hipoglikemii może wydarzyć się w każdym biurze, a oparzenie czy skaleczenie – w firmowej kuchni. Zrobiliśmy to specjalnie, by pokazać, że wypadki czy nagłe przypadki medyczne mogą nas zaskoczyć wszędzie. Skoro zaś odbiorcami naszych szkoleń są przede wszystkim pracownicy administracyjno-biurowi, zapewniliśmy kontekst, który jest im bliski.
Bohaterowie
Podobnie zależało nam, aby pokazać w szkoleniu kogoś, z kim uczestnicy będą mogli się zidentyfikować – zwykłego człowieka, kolegę z pracy. W nagraniach osobiście wcieliłem się w rolę niezawodowego ratownika. Ubrałem się jak większość osób, które spotykam w miejscach pracy naszych klientów – w koszulę z kołnierzykiem i niekoniecznie sportowe obuwie.
W rolę poszkodowanego natomiast wcielił się Piotr, który jest nie tylko doświadczonym ratownikiem medycznym, lecz także okazał się uważnym redaktorem treści szkolenia oraz świetnym aktorem. Na co dzień widzi, jak zachowują się ludzie, którzy mdleją, są poparzeni czy doświadczają napadów hipoglikemii czy epilepsji. Piotr dokładnie odwzorował typowe zachowania poszkodowanych.
Chcieliśmy pokazać, że każdy może zostać ratownikiem. Zależało nam, aby przełamać schemat kursów z pierwszej pomocy, na których nasza rola ogranicza się do obserwowania ratownika.
Niech Cię zatem nie zdziwi, gdy będziesz oglądać nasze szkolenie e-learningowe, że na podłodze leży nieprzytomny człowiek w koszulce z napisem „Ratownik medyczny”, a pomaga mu biurowy krawaciarz ze smyczą na szyi.
Plan wydarzeń
Cały program szkoleniowy podzieliliśmy na 10 pigułek, które zainteresowane organizacje mogą zakupić na swój LMS lub udostępnić z naszej platformy e-learningowej. Obejmują one 10 najczęstszych sytuacji, z którymi możemy się spotkać:
W wielu sytuacjach pokazujemy, co może zrobić każdy z nas. Nie zawsze konieczne jest wezwanie pogotowia ratunkowego. Niekiedy wystarczy po prostu nasza obecność i instruowanie poszkodowanego. Czasami musimy sięgnąć do apteczki, np. żeby zatamować krwawienie.
W każdej z części uczestnicy znajdą tę samą strukturę.
Aby powstało to szkolenie, Karol i Piotr trzy razy jechali z Gdańska do naszego studia nagraniowego w Poznaniu. Po każdej sesji konsultowaliśmy z nimi komentarze, które następnie nagrywali. Niezbędna była postprodukcja materiału filmowego oraz implementacja na ekranach szkoleniowych, w czym największy udział mieli nasi deweloperzy – Paweł Ponikowski i Iza Przygocka. Zaproponowana przez nich forma pozwala skupić się na treści. Ciemny kolor również nie jest przypadkowy. Z jednej strony podkreśla, ze temat jest poważny, z drugiej zaś odwołuje się do tego, że każde zdarzenie – niezależnie czy będzie to omdlenie czy spadek cukru we krwi – wiążę się z lękiem. Niezbędnym etapem każdego projektu jest testowanie – zarówno przez liderów projektu, jak i ekspertów, z którymi dane szkolenie powstało. To pozwala nam zapewnić, że dostarczamy szkolenia wysokiej jakości. Dzięki pomocy naszych specjalistów od platformy – Tomka Orłowskiego i Patrycji Szulgi – szkolenie trafia na platformę HR oraz na odpowiednie konta uczestników na instancjach u naszych klientów. Swój udział w produkcji i promocji mieli też Martyna Bochna, Martyna Wołoszyn i Maciej Pietrowski.
Rysunek 1. Ekran ćwiczeniowy ze szkolenia e-learningowego z pierwszej pomocy - pigułka nt. zadławienia.
Sam miałem okazję przekonać się o tym, jak bardzo te umiejętności są przydatne. Dzień po nagraniu moja żona przecięła sobie palec. Potrzebne było zatamowanie krwawienia oraz zaradzenie omdleniu. Udało mi się zachować zimną krew i odpowiednio pomóc. Wiedziałem już, czego nie robić i o co zadbać. Myślę, że wiedza na ten temat potrzebna jest każdemu z nas.
Przygotowaliśmy nasze szkolenie e-learningowe z pierwszej pomocy, aby każda firma czy instytucja mogła przygotować osoby, które dla niej pracują, do tego, by byli gotowi i potrafili pomóc. Organizacja tradycyjnych szkoleń często wymaga podziału uczestników na grupy. Pigułkowa forma online umożliwia dotarcie do każdego pracownika i częste powtarzanie pożądanych zachowań. Chcielibyśmy, aby dzięki utożsamieniu się z bohaterem – zwykłym pracownikiem - oraz interaktywnej formie – wskazywaniu błędów i poprawnych działań – każdy uczestnik mógł odważnie i odpowiednio zareagować, gdy komuś z otoczenia przydarzy się przykre zdarzenie. Może to być ktoś, kto siedzi biurko obok, partner czy dziecko. Przygotuj się, nie bój się i działaj!